miraż miraż
135
BLOG

Awantura o krzyż: pogarda jako norma

miraż miraż Polityka Obserwuj notkę 29

 

Ostatnie wydarzenia pod Pałacem Prezydenckim uświadomiły mi jak głęboko jesteśmy rozdarci jako społeczeństwo i jak dalece sfera publiczna została wyniszczona przez pogardę. Pamiętacie z lekcji fizyki zasady zachowania? Zachowanie energii, masy, pędu? Wygląda na to, że w życiu społecznym mamy zasadę zachowania pogardy. Obiekt pogardy zmienia się lecz zawsze jakiś musi być. Potrzebujemy cienia, który można wyszydzać, nienawidzieć i oskarżać o to że świat nie jest taki jakiego wydaje nam się że potrzebujemy do szczęścia. Kiedyś byli to m.in. Żydzi, teraz stają się nim katolicy. I mówię to jako niechrześcijanin.
 
Samozwańczy ‘obrońcy krzyża’, co by o nich nie mówić, nie występują jako rzecznicy państwa wyznaniowego. Ich postulaty nie dotyczą dopuszczalności aborcji, rozwodów, boga w konstytucji, czy relacji państwa do Kościoła Katolickiego. Oni walczą o wartości patriotyczne, tak jak je rozumieją a krzyża i podniosłej bogoojczyźnianej retoryki używają jako narzędzia w tej walce. Nie są pewną siebie arogancką większością lecz doprowadzoną na skraj zaszczucia mniejszością; nie ufają ani państwu z jego porządkiem prawnym, ani legalnym władzom, ani nawet hierarchii kościelnej. Krzyża używają jako ostatecznego środka obrony tożsamości, wykrzyczenia sprzeciwu wobec tego co się w polityce obecnie dzieje a na co nie mają wpływu i zawalczenia o to aby państwo polskie reprezentowało choć jedną ważną dla tych ludzi wartość: pamięć i hołd dla tych, którzy oddali życie na służbie.
 
Przez długi czas nikt nie traktował poważnie ich uczuć, zagubienia i osamotnienia. Byli traktowani jak dziwactwo, wręcz ciekawostka zoologiczna. Ich rozhuśtane emocje, nad którymi nie umieją zapanować nie były przyjmowane do wiadomości ani przez polityków, ani hierarchów, ani większości komentatorów. Co więcej, stały się obiektem szyderstw i zaczepek obliczonych na upokorzenie.
 
Nie zgadzam się na to, żeby w moim kraju istniało przyzwolenie na publiczne szydzenie z ludzi, kimkolwiek by oni nie byli. Nie wnikam kto ma rację, bo nie o nią tu idzie lecz o szacunek dla człowieka. Jeśli ktoś jest dewocyjnym katolikiem, który wierzy w to, że L. Kaczyński przez śmierć w katastrofie lotniczej uczestniczył w zbawczej męce Chrystusa, to ma prawo w to wierzyć i ma prawo o tym mówić. Ja z kolei mam prawo pukać się w czoło.
 
Czym innym jest jednak pukanie się w czoło a czym innym robienia krzyża z puszek po ‘zimnym Lechu’ lub z misiem pluszowym i drażnienie nim ludzi, tak jak się drażni zamknięte w klatce zwierzęta, kłując je i dziobiąc kijami wsadzanymi przez pręty. A robi się tak by rozkoszować się ich wściekłością i bezsilnością. Na naszych oczach rodzi się usankcjonowany prawnie i zwyczajowo sadyzm. Każdemu zdarza się rzucić drwiną albo przekleństwem w tych których nie cierpi, ostatnio jednak zostały takie zachowania podniesione do rangi normy dopuszczalnej w miejscu publicznym. Jest to kolejny etap dziczenia naszych obyczajów. Na szczęście część komentatorów i hierarchii kościelnej dostrzegli grożbę eskalacji, i konieczność wyciszenia emocji.
 
Lewicowcom i antyklerykałom chcącym dla własnych celów podgrzewać nastroje powiem: Pamiętajcie Barbarę Blidę. Pamiętajcie jak łatwo zaszczuć człowieka. Nie potrzeba do tego przemocy fizycznej. Przypomnijcie sobie drwiny ze związków partnerskich, porównywanie miłosnej relacji dwojga osób tej samej płci do zoofilnego współżycia człowieka z kozą. Jak wtedy się czuliście?
 
‘Obrońcy krzyża’ nie są niewiniątkami. Jak wszyscy dorośli ludzie ponosza odpowiedzialność za swoje czyny i słowa. To, że światopogląd katolicki może doprowadzić człowieka do stanu takiej histerii i zagubienia jest niewątpliwie przestrogą. Ale jest nią również rechocząca szyderczo podpita młodzież, której nikt nie nauczył różnicy między wolnością słowa a kultura osobistą.

 

Od co najmniej 2007 roku PO i PiS rozgrywają do własnych celów konflikt pokoleń. Platforma postawiła na młodych i stworzyła atmosferę milczącego przyzwolenia na drwiny z godności osób o tradycyjno-religijnej tożsamości. Młodych traktuje się jak sforę psów, której trzeba dać kogoś do rozszarpania. Na Krakowskim Przedmieściu zobaczyłem że ten proces może wymknąć się spod kontroli. Opamiętajcie się.

miraż
O mnie miraż

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka